Ostatnio
moim kulinarnym wyobrażeniem o Krakowie wstrząsnęły dwa odwiedzone
przeze mnie
miejsca. Jednym z nich był ZEN Sushi Bar. Na stronie internetowej
możemy
przeczytać „restauracja japońska zadowalająca nawet najbardziej
wysublimowane
podniebienia” i powiem Wam że, to zdanie nie jest przerysowane.
Samo miejsce
przypomina mi japońskie mieszkanie urządzone zgodnie z żywiołami
Feng Shui. Bar
na środku z pływającymi łódkami, drewniany sufit przypominający
żagiel,
stonowane pokoje przełamane kolorem kwitnącej wiśni. Pokoje, w których
możesz
zamknąć się za przesuwnymi drzwiami i zjeść swój posiłek. To jeden z
najlepszych
pomysłów jakie spotkałam w tego rodzaju restauracjach. Powoduje to
samowolne
poznanie kultury i zwyczajów tego kraju. I być może siedzenie na
matach podłogowych
czy ściąganie butów wyda się niektórym dziwne, jednak
powoduje, że jedząc sushi
w tym miejscu celebrujesz tą chwilę całym sobą. Nie
tylko podniebieniem.
A skoro już o podniebieniu mowa to powiem Wam jedno:
wchodząc do Zen Sushi Bar
zapomnijcie o menu. Oddajcie się w ręce Sushi Masterów
możecie spodziewać się
po nich wyrafinowanej fantazji kulinarnej i dobrego
zrozumienia klienta – co całkowicie
przekłada się na zaserwowane sety. Sushi
Master Alek został przeze mnie
wystawiony na wiele prób i za każdym razem z
premedytacją wygrywał rozkładając
mnie na łopatki. Na słodko, na słono, na
słodko-słono, orzeźwiająco, na ciepło,
surowo, na wpół surowo, w temperze i bez.
Każde serwowane danie było unikatowe,
idealnie wywarzone smakowo, totalnie
zaskakujące, czasami wręcz absurdalne!
Zaczęliśmy od tego, jak powinien smakować
idealnie ugotowany ryż. To podstawa
tej kuchni, z lekcji sushi, którą odbyłam
parę miesięcy temu wiem, że aby
nauczyć się tej sztuki potrzeba nawet trzech
lat! Jeżeli kiedykolwiek zniechęciliście
się do sushi przez kleisty, papkowaty
ryż to powiem Wam tylko – nigdy więcej
tam nie idźcie. Wyróżnia się trzy
kryteria, które powinien spełniać ugotowany
ryż do sushi. Jego powierzchnia
powinna błyszczeć (tsuya), powinien być
odpowiednio lepki (nebari) oraz powinien
odpowiednio smakować (aji). I te
kryteria spełnia Zen Sushi Bar. Drugą sprawą są
serwowane ryby oraz wyobraźnia
bez granic Sushi Mastera. Zacznijmy jednak od
świeżości składników, która w tym
przypadku pozostaje poza jakąkolwiek dyskusją.
Importowane są one z Hiszpani,
Zen posiada swoich dostawców, którzy w ciągu 24
godzin przywożą im zamówioną
rybę. Jest to na pewno połowa sukcesu ale na jego
całokształt pracuje właśnie
rzeczona wcześniej wyobraźnia serwujących sety.
Połączenie tuńczyka błękitnopłetwego
z wołowiną i czarnym kawiorem było niczym
kulinarne Ying Yang. W tej i tylko tej
restauracji w Krakowie (a przynajmniej
nikt się jeszcze nie pochwalił, chyba, że
coś mi umknęło to przepraszam) można
zjeść Seriolę, zwaną Yellowtail.
Jest to najdroższa ryba importowana przez Zen
z Nowej Zelandii. Droższa niż Tuńczyk
Błękitnopłetwy. Jest dużo bardziej
mięsista ale delikatna w smaku i rozpływająca
się w ustach. Rolki zjadłam ze
smakiem, zwłaszcza, że przygotowane były na
przemian z łososiem, którego
uwielbiam, a który w Zenie również jest
importowany z Norwegii, przez co jego
mięso jest zupełnie inne, niż to znane
nam z super i hipermarketów, a tak często
podawane w krakowskich suszarniach.
Kolejny element składający się na to idealne
sushi to dodatki. Jeżeli ktoś nie
lubi wodorostów to w zamian dostanie płatek
sojowy. Nie spotkałam się z taką
propozycją nigdzie indziej. Egzotyka smaków i
propozycji w tym miejscu jest
niezwykle zaskakująca. Jeżeli chcecie się
dowiedzieć jak smakuje owocu Yuzu – a
w połączeniu z miętą smakuje świeżością i
radością – to musicie się koniecznie
wybrać do Zen Sushi Bar. Uprosiłam Sushi
Mastera Alka aby dał mi na wynos
buteleczkę zrobionego na bazie tego owocu sosu.
Zjadłam go przy kolejnym secie
zrobionym z kraba Soft Stell, którego skorupka
jest tak cienka i delikatna, że
zapieka się go w całości w tempurze. Jest to dla
Was coś nowego? To dodajcie do
tego truskawki i kiwi, zawińcie w rolki ryżowe z
ciastem naleśnikowym – to jest
dopiero kosmos!! Po tej wizycie moje wyobrażenie
o możliwościach urozmaicenia
sobie posiłku składającego się z ryżu i surowej
ryby poszerzyły się o cały
kulinarny wszechświat. I owszem, miejsce to nie
należy do najtańszego ale jeżeli
jeszcze Was to dziwi po przeczytaniu tej
recenzji, to znaczy, że nie jesteście
gotowi na tą przygodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz